Malta

Valletta – Sliema – Marsaxlokk – St. Peter’s Pool  – Blue Grotto – Mdina – Gozo – Victoria, Dwejra (miejsce po Azure Window, Blue Hole)

01/2018r.

Co robisz, kiedy na Święta Bożego Narodzenia wpadnie Ci trochę grosza, na uczelni szykuje się dłuższy weekend, a alert cenowy ustawiony w wyszukiwarce lotów daje o sobie znać? Zgodnie z zasadą ‘teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu’, po pół godzinie miałam już zebraną wyjazdową ekipę, kupione trzy bilety oraz zaplanowane 4 dni na początku stycznia 😀
Promocja na loty trwała dosłownie 3 godziny, a ceny biletów spadły z 850 zł do 350 zł, w dwie strony. Grzech nie skorzystać. Padło na Maltę. Słońce, około 20 stopni w dzień, cisza (aktualnie jest u nich poza sezonem turystycznym), piękne widoki i urokliwe miasteczka – przyleciałam z naładowanymi akumulatorami, gotowa na kolejne wyzwania 😀

Lecąc na Maltę i mając ograniczone możliwości ze względu na długość pobytu, chciałam zobaczyć chociaż kilka z tych pięknych miejsc, o których czytałam wcześniej. Duży wpływ na zaplanowanie trasy miał również termin naszej wycieczki – rejsy łódkami do takich miejsc jak Blue Lagoon na wyspie Comino, czy pływanie po Blue Grotto (grotę widzieliśmy tylko z góry) są zimą odwołane ze względu na ogromne fale, których latem zazwyczaj nie ma. Naszym miejscem noclegowym a zarazem idealną bazą wypadową była Valletta – stolica Malty. Małe mieszkanie (pokój z aneksem kuchennym i toaletą) wynajęliśmy przez booking. Niedaleko znajduje się miasteczko Sliema, noclegi tam są trochę tańsze, ale po zebraniu wywiadu wybraliśmy Vallettę, ze względu na jej wyjątkową atmosferę.

Co mogę rzec o Malcie na podstawie usłyszanych informacji i tego, co mogłam zobaczyć na własne oczy ? Po pierwsze – jest to idealny kierunek na krótkie, jesienno-wiosenne wyjazdy. Z racji tego, że cała wyspa ma powierzchnię mniejszą niż powierzchnia Krakowa – wszędzie jest blisko. Nie ujmując niczego jej kilku pięknym plażom (które niestety widziałam z daleka, jednak musieliśmy dokonywać wyborów co do miejsc, które chcemy odwiedzić), w okresie wakacyjnym są one niestety przepełnione po brzegi ludźmi – nie zaznamy tam raczej spokoju i prywatności. Oczywiście nie możemy zapomnieć o małej, urokliwej wysepce Gozo, oddalonej o 20 minut promem od Malty – tam przy odrobinie szczęścia mamy większą szansę na znalezienie cichego miejsca nad brzegiem morza. Według mnie 7-10 wakacyjnych dni (6-7 dni w sezonie zimowym) spędzonych na Malcie i Gozo w zupełności wystarczy, aby posmakować kultury Maltańczyków oraz zwiedzić najważniejsze miejsca – zarówno urokliwe miasteczka, z których każde na swój sposób posiada niesamowitą atmosferę, jak i doświadczyć piękna wyspy – obejrzeć zachód Słońca na klifie czy spacerować piaskowymi ścieżkami pomiędzy żywopłotami utworzonymi z kaktusów (‘kaktusowe żywopłoty’ są charakterystycznym widokiem na Malcie’).

Po drugie, ludzie są tam naprawdę mili i pomocni, jedzenie dobre (można powiedzieć, że wywodzi się ono z kuchni włoskiej), a z transportem między głównymi miejscowościami a miejscami ‘turystycznymi’ nie ma żadnego problemu. Ruch jest lewostronny, ulice dobre, ale wąskie. Przemieszczaliśmy się autobusem – transportem publicznym mogliśmy dojechać w każde miejsce. Jednorazowy bilet kosztuje ok. 2 euro i jest ważny przez 2 godziny (spokojnie starczy aby udać się z jednego końca wyspy na drugi). Można również zaopatrzyć się w kartę miejską za ok. 21 euro, która ważna jest od momentu pierwszego skasowania przez 7 dni. Umożliwia ona przemieszczanie się na wyspie wszystkimi rodzajami autobusów, także tymi nocnymi.

Po trzecie – niestety jest drogo (usłyszałam radę, że w krajach, w których walutą jest euro po prostu nie opłaca się przeliczać czegoś na złotówki, bo od tego tylko może rozboleć głowa. Niestety, jeszcze nie wyzbyłam się tego rodzaju kalkulacji – studenckie życie). Najlepszym pomysłem, na jaki wpadłam przygotowując się do wyjazdu było spakowanie do walizki dwóch toreb z jedzeniem – dzięki temu śniadania i kolacje jedliśmy z czystym sumieniem w domu (zestawy śniadaniowe w mieście kosztowały przeważnie ok. 11-13 euro), a w porze obiadowej i ‘podwieczorkowej’ mogliśmy sobie trochę bardziej pofolgować 😊

Całe szczęście zdecydowana większość atrakcji jest za darmo – jedynym miejscem, do którego nie udaliśmy się ze względu na cenę była Konkatedra Świętego Jana w Valletta. Katedra podobno piękna, zapierająca dech w piersiach, opływająca złotem … jednak co do naszego ‘złota’ w kieszeniach to po prostu szkoda nam było 10 euro na bilet wstępu, a że żadni z nas koneserzy sztuki – jakoś długo nad tym nie ubolewaliśmy.

Miejscami, które odwiedziliśmy w czasie naszego wyjazdu były: Valletta (stolica Malty, miejsce zakwaterowania), miasteczko Sliema, wioska rybacka Marsaxlokk (jest tak urokliwa, że zamiast kilku godzin spędziliśmy tam ponad połowę dnia, St. Peter’s Pool ( z Marsaxlook to zaledwie półgodzinny spacer, przy okazji zahaczyliśmy o opuszczone ogródki działkowe i skosztowaliśmy owoców rosnących tam kaktusów – opuncji), Blue Grotto, Mdina, Gozo (jego serce – miasteczko Victoria) i nadmorski obszar – miasteczko Dwejra, w którym jeszcze rok temu istniało słynne Azure Window, symbol Malty).

Przygotowałam kilka ciekawostek przeplatanych z informacjami dotyczącymi naszego wyjazdu, na temat tego pięknego, aczkolwiek jeszcze mało popularnego wśród turystów miejsca.

1. Nazwa Malta pochodzi od greckiego słowa miód, a historia tego kraju sięga tysięcy lat wstecz. Niektóre świątynie na wyspie są starsze od egipskich piramid. Przez wieki wyspy maltańskie były pod panowaniem Rzymu, Sycylii, Arabów oraz Wielkiej Brytanii. Dopiero 21 września 1964 roku Malta uzyskała niepodległość od Wielkiej Brytanii. Losy wysp maltańskich mają dziś odzwierciedlenie w kulturze, języku (każdy mieszkaniec zna język angielski) i architekturze (charakterystyczne czerwone budki telefoniczne – jeden z symboli Londynu).
Valletta to piękna miejscowość, serce wyspy. Całą starą część miasta możemy obejść spacerem w dwie godziny, jednak ze względu na setki malutkich klimatycznych knajpek i restauracji chyba nikomu się to jeszcze nie udało 😊 Nasze mieszkanie umiejscowione było przy samym Kościele Karmelitów, którego kopuła jest wizytówką Valletty.

Sposób na Vallettę ? Połowa dnia lub cały dzień (jeżeli mieszkamy poza Vallettą lub w czasie spacerowania chcemy zahaczyć o jedną ze znajdujących się tam restauracji) leniwego spacerowania pośród urokliwych kamienic lub ogrodów. Uwierzcie mi, nawet bez wszędzie udostępnionych mapek odwiedzicie wszystkie warte zobaczenia miejsca 🙂

‘Niebieskie’ wejście do naszego mieszkania.

Widok na Vallettę z miasteczka Sliema – na drugi brzeg (do Sliemy) możemy dostać się łódką, która kursuje co 15 minut.

Magiczna Valletta za dnia.

I w nocy.

2. Główną religią jest katolicyzm, a najpopularniejsze imiona w tym kraju to Józef i Maria. Wiele osób mieszkających na stałe na Malcie ma tatuaże postaci Jezusa, Maryi, oraz patronki wyspy św. Heleny.
Kościół jest częścią życia codziennego, czymś zupełnie naturalnym, z czego ludzie są bardzo dumni.

3. Prawie wszystkie budynki na Malcie są w kolorze piaskowca, dlatego architektura całej wyspy wygląda jak jedna, spójna całość. Raj dla człowieka, który jest wyznawcą estetyki przez duże E 😀 Nowo powstające budowle również tworzone są na wzór tych starych. Na pierwszy rzut oka zabudowa bardzo przypominała mi architekturę z Maroka (oj, moje wielkie podróżnicze marzenie). Spacery uliczkami jakiejkolwiek miejscowości to sama przyjemność. Jest to kraj czysty, zadbany, widać, że Maltańczykom zależy na tym, aby ich dobrze postrzegano. Jeżeli ktoś jest zainteresowany, zapraszam na krótki film pokazujący drogi i wygląd miasteczek na Malcie.

4. Narodowa maltańska potrawa o nazwie „Fenek”, przyrządzana jest z gotowanego królika. Nie skusiliśmy się jednak na to danie. Nie pożałowaliśmy sobie jednak owoców morza, a najlepszym miejscem na Malcie na ich spróbowanie jest miasteczko Marsaxlokk, gdzie co niedziela odbywa się słynny targ rybny. Trafiliśmy tam akurat w niedzielę, więc mogliśmy zobaczyć na własne oczy piękne okazy tuńczyka czy wypasione krewetki 😀 Marsaxlokk słynie z kolorowych łódek, którymi to rybacy codziennie rano wypływają na połów.

Z Marsaxlokk udaliśmy się spacerem do St. Peter’s Pool – przejście zajęło nam pół godziny, a przy okazji  zahaczyliśmy o opuszczone ogródki działkowe i skosztowaliśmy owoców rosnących tam kaktusów – opuncji 😀

5. Na pewno kojarzycie z wielu zdjęć słynny Azure Window, skalny łuk znajdujący się na wyspie Gozo, który to jeszcze rok temu był symbolem Malty umieszczanym się na prawie każdej pocztówce. Niestety, w marcu 2017 roku formacja skalna zawaliła się i nic po niej nie zostało. Na Gozo udaliśmy się promem, przeprawa trwała około 20 minut.

Gozo – Victoria ( jej druga, zastępcza nazwa to Rabat)

Azure Window – jeszcze rok temu (zdjęcie pożyczone).

Miejsce po Azure Window dziś.

Na Malcie znajdują się światowej klasy miejsca do nurkowania, na wyspie jest również mnóstwo pięknych miejsc, w których klify ciągną się kilometrami. Udaliśmy się do jednego z nich, aby zobaczyć słynną grotę – Blue Grotto. Naprawdę robi wrażenie ! Totalnie hipnotyzuje – patrząc w fale rozbijające się o skały człowiek traci zupełnie poczucie czasu 😊

7. Jest takie miasteczko na Malcie, Mdina – ‘ciche miasto’, gdzie za dnia i nocy panuje zupełna cisza. Jest to zasługą zarówno stylu życia mieszkających tam osób, jak i architektury tego miejsca, gdzie większość uliczek ma metr szerokości i tym samym nie jest udostępniona dla ruchu ulicznego. Mdina jest dawną stolicą Malty, posiada niesamowity uroku i unoszący się w powietrzu romantyzm 😀 Polecam wybrać się tam wieczorem, ze względu na nastrój i udekorowanie małych restauracji skrytych pomiędzy kamienicami.

Podsumowując – polecam Maltę, tak jak już pisałam we stępie, na krótki, treściwy, jesienno-wiosenny wyjazd. Do zobaczenia mamy sporo miejsc, zarówno jeżeli chodzi o miasta, jak i o piękną naturę. Na pewno nie będziemy zawiedzeni. Z atrakcji, które chciałabym jeszcze przeżyć i zobaczyć, a które ze względu na porę roku były niedostępne wybrałabym rejs do Blue Lagoon na wyspę Comino, popłynęłabym łódką do Blue Grotto, aby zobaczyć od wewnątrz to niesamowite miejsce, oraz odwiedziłabym miasteczko Rabat, umiejscowione niedaleko Mdiny. Nie jestem fanką przebywania na plaży, kiedy wokół mnie wyleguje się setka ludzi, dlatego maltańskie plaże w okresie wakacyjnym nie byłyby moim ulubionym miejscem. Jeżeli jednak nasz styczniowy wyjazd trwałby o jeden dzień dłużej, odwiedziłabym Ghajn Tuffieha Bay – jest to piękna plaża, która swój prawdziwy urok odkrywa ‘poza sezonem’. Piszę tutaj o tym wszystkim, bo kilka osób pisało do mnie, że wybiera się w marcu/kwietniu na Maltę, ale ich pobyt będzie trwał trochę dłużej niż mój. Mam nadzieję, że informacje się przydadzą. Pozdrawiam i do usłyszenia ! 😊

11 thoughts on “Malta”

  1. Fantastyczne zdjęcia, po Twoim poście Malta wydaje się najpiękniejszym miejscem na ziemi 😍👍🏻

  2. Jestem zachwycona tym postem, zdjęciami no i zauroczona Twoją osobą 😉 – a trafiłam zupełnie przypadkiem na Twojego IG 😉
    Spędziłam na Malcie miesiąc na praktykach Wakacyjnych (tez studiuję medycynę, PUM pozdrawia!) i uważam, że naprawdę swietnie wszystko opisalas, a Twoje podsumowania są naprawdę bardzo trafne! 😉 (a te tatuaze… Gdyby nie kilka tygodni w szpitalu – chyba bym w to nie uwierzyła XD)
    Lecę przeglądać bloga i znalezc jakąś inspirację co do weekendowego wyrwania się jesienno-ZIMOWEJ aurze 🙂 pozdrowienia!

    1. Bardzo dziękuję, to dla takich słów dzielenie się swoją pasją ma sens! 🙂 dzięki!

    2. I dziękuję za pozdrowienia 🙂 żałuję, że nigdy nie mogłam ogarnąć się z wakacyjnymi zagranicznymi praktykami, oj żałuję… Mega przygoda na pewno i doświadczenie jak to wygląda w innych krajach. Zazdroszczę!

  3. Piękne zdjecia ! Wiele cennych informacji zamieściłaś,w kwietniu lecę na Maltę, przydadzą się bardzo. Dzięki

  4. W listopadzie lecimy na Maltę. Dzięki Twojej fotorelacji jeszcze bardziej nie mogę się doczekać 😊 piękne miejsca, pięknie uchwycone na zdjęciach 😍

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *