Ayia Napa – Nissi Beach – Makronissos Beach – Lefkara – White Stones – Kourion Beach – Rock of Aphrodite – Limassol – Alassa – Lania – Millomeris Waterfall – Pafos -Capo Greco – Konnos Beach – Fig Tree Bay
01.2019 r.
Nowy 2019 rok zaczął się wyśmienicie – początek miesiąca spędziłam na Cyprze, razem ze swoim Narzeczonym (tak … ten wyjazd już do końca życia będzie dla mnie wyjątkowy) 😊
Nie była to podróż spontaniczna – bilety lotnicze kupiliśmy już w czerwcu, korzystając z cyklicznej promocji Wizz’a – zniżki 20% na loty „z i do Polski” (z tego co zauważyłam, pojawia się co 3-4 miesiące). W sumie za bilety i jeden duży bagaż (za dwie osoby w dwie strony) zapłaciliśmy 800 złotych. Jako naszą docelową destynację wybraliśmy południową, grecką część wyspy. Północ Cypru jest podobno równie piękna, jednak podróżowanie po niej nie zmieściłoby się z pewnością w ramach czasowych naszego tygodniowego pobytu.
Klasyką jest to (moim marzeniem jest, aby kiedyś nie było :D), że kraje, w których obowiązuje euro są po prostu dla mnie drogie. Dużo zaoszczędziliśmy dzięki mojemu (bądź co bądź) podróżniczemu doświadczeniu w wyszukiwaniu ładnych, ale dość tanich miejsc noclegowych – za dwupokojowy apartament z aneksem kuchennym i łazienką poza sezonem zapłaciliśmy 900 zł (mieszkanie znajdowało się w kurorcie Ayia Napa, pobyt trwał tydzień). Zrobienie dużych zakupów „śniadaniowych” jeszcze w Polsce pozwoliło nam na zostawienie znacznej ilości kaski w portfelu – dzięki temu śniadania robiliśmy sobie sami, a obiadokolacje mogliśmy jeść „na wypasie”, bez westchnień na widok dwucyfrowych liczb znajdujących się przed znaczkiem euro w menu 😀
Ogólnie – za osobę (tydzień pobytu) włączając w to :
-zakupy przed wylotem
-loty (+ jeden duży bagaż rejestrowany)
-apartament (świetne warunki, centrum Ayia Napa)
-wynajęcie samochodu na dwa dni (+ paliwo)
-bilety autobusowe
-bilety wstępu do niektórych miejsc
Zapłaciliśmy 1500 zł.
Moim zdaniem jest to bardzo dobra cena – w trakcie naszego wyjazdu spotkaliśmy Polaków, którzy zapłacili tyle samo za sam hotel ze śniadaniem – w dodatku ich wyjazd był wyjazdem „last minute”.
Planując pobyt poza sezonem turystycznym (trwa od kwietnia do października), miałam nadzieję na brak tłumów w miejscach, na których zobaczeniu zależało nam najbardziej. Nie myliłam się – prawie wszędzie było nam dane obcować z naturą „sam na sam” 🙂
Jeżeli chodzi o przemieszczanie się – w dalsze zakątki wyspy polecam udać się wypożyczonym samochodem – chodzi tu przede wszystkim o możliwość postoju w każdym miejscu – o piękne, przydrożne widoki, które zdecydowanie przyjemniej jest podziwiać czując wiatr we włosach i promienie słońca na twarzy, niż przez szybę autobusu (p.s. ruch jest lewostronny, ale podobno łatwo jest się przestawić – ja byłam tylko pasażerem) 😊 Auto wypożyczyliśmy na dwa dni, aby dotrzeć na zachód oraz w głąb wyspy – w pozostałe dni przemieszczaliśmy się pieszo lub komunikacją miejską – bilet kosztuje 1,50 euro niezależnie czy wysiądziesz na drugim, czy na ostatnim przystanku trasy. Informację o pobliskiej wypożyczalni samochodów otrzymaliśmy od Adriana – rezydenta polskich wycieczek, który od kilku lat na stałe mieszka na Cyprze (poznaliśmy go na forum fb o Cyprze, podczas szukania nocnego transportu z lotniska do Ayia Napa – jeżeli jesteście zainteresowani, z chęcią podam namiary, z pewnością bez problemu pomoże i doradzi każdemu).
W miesiącach zimowych słońce zachodzi około godziny 17stej, tak więc od rana do zachodu podróżowaliśmy po wyspie, a wieczory spędzaliśmy spacerując po nadmorskiej promenadzie Ayia Napa …
lub wznosząc toasty w pobliskiej restauracji 😀
Cypr bardzo nas zaskoczył – nie spodziewaliśmy się aż tylu pięknych miejsc, w których natura z pewnością grała „pierwsze skrzypce”. Cudowne plaże z białym piaskiem i niesamowitym lazurem wody, magiczne księżycowe krajobrazy czy urocze, małe miasteczka – „bogactwo” Cypru jest naprawdę imponujące.
Myślę, że duży wpływ na nasze odczucia miało to, że byliśmy tam poza sezonem – czy to plaże, czy Park Narodowy, czy miasteczko-kurort, w którym się zatrzymaliśmy – prawie wszędzie byliśmy sami. Do woli mogliśmy napawać się pięknem przyrody i cypryjskich wiosek.
Jeżeli chodzi o pogodę, styczeń na Cyprze zawiera się w przedziale sezonu deszczowego. Nauczona tym, że nie jest to jednak żadną regułą, świadomie wybrałam ten miesiąc na podróż. W czasie naszego pobytu temperatura wynosiła około 18 stopni – za dnia chodziliśmy w krótkich rękawkach lub bluzach, wieczorami zakładaliśmy kurtki. Cieplejsze ubrania są jednak niezbędne – nad morzem bardzo wieje, ba ! – urywa głowę (zimny wiatr robi swoje). Ogółem, na 7 dni pobytu od rana do nocy 3 dni były bardzo ciepłe i słoneczne, 2 – było ciepło, słońce przedzierało się przez chmury i przez jeden dzień mieliśmy przelotne opady deszczu.
Chciałabym pokazać Wam kilka pięknych miejsc, które dane nam było odwiedzić – kolejność jest zgodna z naszym planem podróży 😊
DZIEŃ 1
Ayia Napa – Nissi Beach – Makronissos Beach – Makronissos Tombs
Sobota była naszym pierwszym, pełnym dniem na Cyprze (do mieszkania dotarliśmy późnym wieczorem w piątek). Poświęciliśmy ją na spacer po naszym miasteczku oraz pobliskich plażach – Nissi Beach i Makronissos Beach, uważanych za jedne z najpiękniejszych plaż na Cyprze. Ayia Napa stanowiła naszą bazę wypadową. Jako, że miasto jest kurortem i zaludnia się wyłącznie w sezonie – w styczniu ulice świeciły pustkami – podczas wieczornych spacerów po mieście czuliśmy się czasem jak w jakimś postapokaliptycznym filmie 😀 Na Ayia Napa składają się setki barów, dyskotek, restauracji, salonów tatuażu czy małych, markowych butików – podczas naszego pobytu większość z nich była zamknięta, tak więc osoby chcące zaznać rozrywkowej strony Cypru nie mają tu czego szukać poza sezonem.
Jeżeli chodzi o odwiedzone przez nas plaże – dwie stanowczo wysunęły się na prowadzenie pod względem swojego uroku – były to Nissi Beach znajdująca się 40 minut spacerem od Ayia Napa oraz położona trochę dalej (oraz w przeciwnym kierunku) Fig Tree Bay, gdzie bez problemu możemy dostać się po 15sto minutowej jeździe autobusem.
Nissi Beach na pewno na długo zostanie w mojej pamięci, bo natura odegrała tam przed nami magiczny spektakl – byliśmy świadkami powstania niesamowitego kontrastu pomiędzy lazurem wody a granatem nadchodzących burzowych chmur (które finalnie przeszły bokiem). Tego widoku z pewnością nie da się zapomnieć 😊
Idąc dalej ścieżką (a la promenada) wzdłuż morza dotarliśmy do bardziej dzikiej, surferskiej Makronissos Beach. Woda tam już nie jest taka spokojna – to miejsce to raj dla uprawiania sportów wodnych 😊
Kilka metrów od plaży znajdują się grobowce – Makronissos Tombs. Jeżeli ktoś jest pasjonatem historii – jest to miejsce warte zobaczenia.
DZIEŃ 2
Lefkara -White Stones – Kourion Beach – Rock of Aphrodite – Limassol
Na niedzielę i poniedziałek wypożyczyliśmy samochód, ponieważ mieliśmy zaplanowane odwiedzenie kilku miejsc, znajdujących się na zachodzie wyspy.
Lefkara była pierwszym punktem na naszej trasie. Przygotowując się do wyjazdu i czytając różne blogi podróżnicze trafiałam na wpisy mówiące o tym, że Lefkara oraz Lania to „must see” jeżeli chodzi o malutkie, urocze mieściny. Mieli rację!
Lefkara, skąpana od fundamentów po tarasy w bujnej zieleni, z której gdzieniegdzie wyłaniały się klimatyczne kawiarenki oraz sklepiki z rękodziełami (Lefkara słynie z pięknych, haftowanych obrusów) sprawiała wrażenie miejsca wyjętego wprost z romantycznych powieści takich jak np. „Romeo i Julia” 😊 Miejsce idealne do pospacerowania oraz wypicia filiżanki dobrej kawy.
Niektóre miejsca odnaleźliśmy dosłownie kilometr za miejscami określanymi jako główne atrakcje i to właśnie te miejsca były perełkami. Na zdjęciach ogromne i majestatyczne White Stones – jeżeli podjedziemy dalej czarną drogą około 500 metrów od głównego punktu widokowego i podejdziemy do krawędzi klifów, zobaczymy ogromne kamienie, na które możemy się wspiąć. Wspinamy się więc na nie i rozkoszujemy prawdziwymi, ogromnymi „White Stones”. Intuicja co do zatrzymywania się w różnych, z pozoru zwykłych miejscach jeszcze nigdy mnie nie zawiodła 😊
Kourion Beach – ogromna czarna plaża, na której końcu znajduje się restauracja (Chris Blue Beach Restaurant) z pięknym widokiem na morze i położone nieopodal klify.
Skała Afrodyty – według mitów w jej pobliżu wyszła na brzeg narodzona z piany morskiej grecka bogini Afrodyta.
Limassol – dzień drugi zakończyliśmy spacerem po promenadzie w Limassol – dużym, turystycznym mieście, które nawet w styczniu tętniło życiem.
DZIEŃ 3
Alassa – Lania – Millomeris Waterfall – Pafos ( Coral Bay, Church of st. Nicholas, Tombs of The Kings)
Alassa – jedno z kilku miejsc, które zachwyciło nas najbardziej podczas całego wyjazdu. Poleciła mi je Koleżanka, która odkryła je przypadkiem. Perła nad perły. Ruiny starego kościoła wkomponowane w cudowny krajobraz – mogliśmy stać i napawać się tym widokiem bez końca.
Lania to piękne, małe miasteczko, będące wizytówką Cypru. Idealne na popołudniowy, słoneczny spacer 🙂 Tym bardziej warte zobaczenia, ponieważ droga z Alassa do Lania stanowi jeden niesamowity krajobraz.
Millomeris Waterfall – najwyższy wodospad Cypru. Kierując się z tego miejsca w kierunku Pafos mijaliśmy wiele miejscowości rodem z widokówek, a piękny widok nie opuszczał nas nawet na chwilę.
Pafos:
– Tombs of The Kings – grobowce, które naprawdę są warte zobaczenia i to nie tylko dla pasjonatów historii 😊 Jest to miejsce z duszą, gdzie człowiek może poczuć się jak towarzysz Indiany Jonesa – spacer po komnatach grobowców połączonych korytarzami zrobił na nas naprawdę duże wrażenie.
– Church of st. Nicholas – cerkiew na wzór tych widzianych przeze mnie na Santorini i Mykonos – nie mogłam przepuścić okazji by zobaczyć to miejsce.
– Coral Bay – plaża, która mimo dobrych opinii nie zrobiła na nas większego wrażenia. Możliwe, że swój urok odzyskuje latem – my zobaczyliśmy wyłącznie kupę kamieni i cienki pasek piasku stanowiący miejsce na plażowanie.
DZIEŃ 4
Kościół św. Anny – Monastyr Ayia Napa – Love Bridge – Ayia Napa sculpture Park
Wtorek postanowiliśmy spędzić na zwiedzeniu miejsc, położonych w pobliżu Ayia Napa – wszędzie dotarliśmy pieszo.
– Kościół św. Anny
– Monastyr Ayia Napa
– Love Bridge
To miejsce z pewnością zapamiętam do końca moich dni. To tutaj Mężczyzna mojego życia poprosił mnie o rękę, a tym samym rozpoczął nowy, piękny etap naszego związku, naszej magicznej wspólnej podróży przez życie 😊
– Ayia Napa Sculpture Park
Park rzeźb, gdzie sztuka została idealnie wkomponowana w naturę – miejsce z pewnością warte zobaczenia.
– Mangas Restaurant
Ten cudowny dzień zakończyliśmy świętując w wypatrzonej przez nas klimatycznej restauracji. Do jedzenia zamówiliśmy tradycyjne, greckie dania: kleftiko (mięsne kulki z jagnięciny oraz koupepia (mięso zawijane w liście winogron, a la nasze gołąbki) – palce lizać !
DZIEŃ 5
Sea Caves – Cape Greco – Agioi Anargyroi Chapel – Konnos Beach
Środę poświęciliśmy na odwiedzenie jednego z najpiękniejszych miejsc na wyspie – Parku Narodowego Cape Greco. Pod same wejście na trasy dowiózł nas autobus z Ayia Napa (15 min jazdy). Naszym zdaniem to miejsce jest punktem obowiązkowym w czasie wizyty na Cyprze. Wędrówkę rozpoczęliśmy od Sea Caves – po wyjściu z autobusu musieliśmy cofnąć się około 300 metrów, aby trafić na ścieżkę do tego miejsca.
To w parku Cape Greco było nam dane zobaczyć niesamowite, wręcz księżycowe krajobrazy.
Piękne widoki ze szlaku.
Idąc wąską dróżką dotarliśmy na górę (Monument of Peace), gdzie znajduje się ławeczka z niesamowitym widokiem na morze. Drugie śniadanie jeszcze nigdzie nie smakowało tak dobrze 😊
Dalsza wędrówka zaprowadziła nas do pięknie położonej cerkwi – Agioi Anargyrai Chapel.
Zapomniałam napisać, ze grecka część Cypru kotami stoi 😀 Nie są to jednak zwyczajne dachowce – jeden kotek jest piękniejszy od drugiego (nie zapomnę, jak weterynarz uświadomił mnie, kiedy przyszłam ze swoją pupilką, że to nie dachowiec, lecz rasa „europejska” 😀 ). Zadbane, z cudownymi kolorami umaszczenia, błyszczącą, długą sierścią – można by powiedzieć – koty wystawowe 😊 Przy całej mojej miłości do zwierząt futerkowych był jeden minus – nigdzie nie dało się uciec od tych pięknych stworzeń 😀 W celu skonsumowania kanapek postanowiliśmy schować się za cerkwią – nic to nie dało – kota nie oszukasz 😀 Dwa gryzy dla nas, reszta oddana w prezencie – chyba były zadowolone 😊
Kolejnym punktem na naszej trasie była mała, ale urocza Konnos Beach. Spotkaliśmy tam kilka kąpiących się osób. Nam starczyło odwagi wyłącznie na zamoczenie stóp – ale co naskakaliśmy się przez fale, to nasze 😊
DZIEŃ 6
Fig Tree Bay
Szósty dzień naszego pobytu upłynął nam na błogim lenistwie. Plaża Fig Tree Bay jest drugą z najpiękniejszych zobaczonych przez nas plaż. Kolor wody – bajka 😊 Uwierzcie mi, w takich okolicznościach godziny spędzone na kocyku mijają jak minuty (na plażę możemy dostać się bezpośrednim autobusem z Ayia Napa) 😊
DZIEŃ 7
Piątkowe przedpołudnie spędziliśmy w nadmorskiej tawernie Isaac Tavern, znajdującej się w naszym miasteczku. Grillowana ośmiornica i kalmary – swoją przygodę z Cyprem chcieliśmy zakończyć godnie 😀 Jedzenie było pyszne, a samo miejsce – sądząc po ilości zajętych stolików – z pewnością warte polecenia.
Miejscem, na którego zobaczeniu zależało nam, a które niestety przez warunki pogodowe było nieosiągalne (deszcze na zachodzie wyspy) był wąwóz Akamas – jeżeli pogoda Wam dopisze, koniecznie się tam wybierzcie – niesamowite widoki.
***
Cypr to piękne miejsce. Jestem tego zdania (po obejrzeniu zdjęć z wakacyjnego okresu), że na swoim uroku znacznie zyskuje poza sezonem. Oczywiście zależy, kto czego szuka. Jeżeli kogoś interesują imprezy do rana to bardzo polecam tę wyspę na wakacje – można do woli przebierać w niekończącej się liczbie barów i dyskotek. My chcieliśmy po prostu odpocząć i nabrać sił na cały, przyszły rok. Na niespieszne zwiedzenie południowej części Cypru oraz wypoczynek w zupełności wystarczył tydzień.
Piękne, momentami „księżycowe” krajobrazy Cypru rozbudziły w nas chęć odwiedzenia pewnego ciepłego, aczkolwiek posiadającego magiczne krajobrazy zakątka świata 😊 Kto wie, co wydarzy się w październiku 😀
Pozdrawiam serdecznie i życzę cudownej, nadchodzącej wiosny 😊
Super wpis ! Aż sama mam ochotę wrócić do relacjonowania wyjazdów 😉
Bardzo dziękuję 🙂 To super pomysł – czasem siada się zimą w fotelu z herbatą i przegląda stare wpisy, a uśmiech sam pojawia się od razu na twarzy :))
Kolejna niesamowita relacja 🙂 dziękuję za rzeczowy, konkretny przekaz poparty wspaniałą fotorelacją 🙂 PS blogów i stron o podróżach jest wiele, tu wyjątkowe jest to, że adresatem mogą poczuć się wszyscy 🙂 nawet Ci, którzy uważają, że nigdy nigdzie nie pojadą że względu na finanse. Ty pokazujesz, że naprawdę można być “wszędzie tam, gdzie słońce wschodzi” i że to jest po prostu dostępne 🙂
Miód na moje serce czytać takie słowa 🙂 Bardzo mi miło, bardzo dziękuję <3