Barcelona
07.2019 r.
Dzień dobry, cześć i czołem!

Niedawno wróciliśmy z naszych gorących, hiszpańskich wakacji. Barcelona nie zawiodła – było fantastycznie 😊 Klimat, ludzie, jedzenie, pogoda, miasto, natura … można wyliczać w nieskończoność. No i język, ten niesamowicie seksowny język hiszpański!

Aj … to miasto ma w sobie coś takiego, że chce się tam wracać. Nieskończoną ilość razy. To była moja druga wizyta w słonecznej i pachnącej owocami stolicy Katalonii, ale wiem, że wrócimy tam jeszcze nie raz 😊

Jeżeli chodzi o kasiorkę, to powiem wprost – Barcelona jest drogim miastem i nie chcę się rozwodzić nad tym, ile kosztował cały wyjazd (postanowiliśmy trochę zaszaleć, bo była to nasz wakacyjna podróż) – wszystko można znaleźć i sprawdzić w internecie 😊

Wszystkie bilety wstępu do odwiedzonych przez nas atrakcji kupowaliśmy przez internet. Dzięki temu nie musieliśmy tkwić w kilkudziesięciometrowych kolejkach.

A więc od początku…
Hotel, w którym się zatrzymaliśmy to czterogwiazdkowy Catalonia Atenas. Ładne pokoje, bar, restauracja, pyszne śniadania w formie szwedzkiego stołu (p.s. mieli nawet maszynę do wyciskania soku z różnych owoców, maszynę do gofrów, hot dogów, naleśników, tostów… Dosłownie można było zjeść wszystko o czym człowiek zamarzy, od francuskiego śniadania przez dziesiątki rodzajów mięs, serów, owoców na płatkach śniadaniowych na kozim mleku kończąc, serio 😊 (piszę o tym bo bez śniadania nie funkcjonuję 😀 ), basen na dachu z nieziemskim widokiem na Barcelonę (wypoczywaliśmy nad nim ostatniego dnia, kiedy na niebie pojawiło się kilka chmurek – inaczej nie dałoby rady usiedzieć w takim gorącym pogodowym piekiełku) no i co najważniejsze – doskonała lokalizacja (200 metrów od metra, którym poruszaliśmy się po Barcelonie) 😊
Bardzo polecam 😊






Po Barcelonie przemieszczaliśmy się metrem i według nas jest to najlepszy środek transportu w tym mieście (mieliśmy okazję jechać również autobusem). Plan metra jest przejrzysty, wszystko jest dobrze oznaczone więc nie ma strachu 😊 Koniecznie zaopatrzcie się w kartę T10 – upoważnia do 10 przejazdów, z których każdy może trwać do 1h15min, kilka osób może podrózować na jednej karcie, wystarczy ją skasować przed wejściem do metra tyle razy, ile jest osób) dzięki czemu dużo zaszczędzicie na biletach. Działa ona również w autobusach. Z lotniska do centrum kursuje autobus (w centrum możemy przesiąść się na metro) lub metro (jednak karta T10 nie obejmuje tej trasy metra). Jeżeli chodzi o autobus, tańszą opcją jest autobus nr 46, który kursuje co 20 minut. Z lotniska kursuje również co 5 minut aerobus, ale karta go nie obejmuje – bilet do centrum kosztuje 5,90 euro.


Jeżeli chodzi o jedzenie, w Hiszpanii można najeść się pysznościami po same uszy! Paella, swieże owoce morza w niezliczonej ilości, tapasy, pinchosy…można wymieniac w nieskonczoność. Oczywiście nie muszę dodawać, że spożywanie posiłku w niesamowitej atmosferze, jaką serwują nam hiszpańskie bary i kawiarnie również ‘robi robotę’.

Podobno najsmaczniejszą paellę w mieście możemy zjeść w Diego’s Bar Restaurant – postanowiliśmy to sprawdzić. Była przepyszna!



Ukryta perełka Barcelony – ulica Carre de Blai. To tutaj ulokowane są najlepsze bary z pinchosami –małymi kanapeczkami (zakąskami do mocniejszych trunków) serwowanych w różnych wariantach smakowych. Bardzo polecamy! Kelner daje nam talerz i kubeczek, a my wybieramy kanapki i jemy kanapki zostawiając w kubku wykałaczki, które są w nie wbite. Ceny wahają się od 1euro do 1,5 euro, w zależności od koloru wykałaczki (na koniec wizyty są liczone przez kelnera). Palce lizać!






Park Guell
Magiczne miejsce – bez dwóch zdań! Chciałoby się rzec –oh my Gaudi! 😀 Miasto – ogród. Spacer po nim to czysta przyjemność. Wąskie ścieżki pomiędzy bajkowymi, mozaikowymi budowlami zaprojektowanymi przez Gaudiego na każdym kroku przeplatają się z kolorowymi kwiatami i soczystą zielenią drzew. Bez Gaudiego nie ma Barcelony – nie bez powodu Park Guell widnieje w centralnym miejscu większości katalońskich pocztówek 😊 Bilet wstępu – 10 euro.





















Tibidabo Amusement Park
Wizyta w Parku Rozrywki Tibidabo była moim prezentem – niespodzianką dla Narzeczonego z okazji jego imienin. Ani ja, ani On nigdy nie byliśmy w takim miejscu. Poczuliśmy się znowu jak dzieci (biedne koniki na karuzeli), ale nie powiem, opicie się sangrią przed udaniem się do Parku również zrobiło swoje 😀 Polecamy, na wizytę trzeba zarezerwować sobie przynajmniej połowę dnia – park jest ogromny i posiada liczne atrakcje. Od pięknej, francuskiej karuzeli, przez roller-coaster, zamek strachu, łódź wikingów, diabelski młyn po gabinet luster, ruchomy punkt widokowy i kolejkę 4D. Przyznam się bez bicia – połowa atrakcji w Parku Rozrywki sprawiła, że krzyczałam w niebogłosy 😀 Ale potem jak dziecko … „ ja chcę znowu” 😊 Patrząc na rodziców, którzy towarzyszyli swoim pociechom – bawali się oni tysiąc razy lepiej niż dzieci 😀 Mój cel – oby nigdy nie spoważnieć i jak najdłużej pielęgnować w sobie swoje „wewnętrzne dziecko”. Bilet wstępu na wszystkie atrakcje – 28,50 euro.




















Bunkers el Carmel
Zdecydowanie najlepszy punkt widokowy w Barcelonie. Z Park Guell to już rzut kamieniem – zrobiliśmy sobie spacer. Kiedy siedzieliśmy na murku i podziwialiśmy całą panoramę Barcelony miałam w oczach łzy wzruszenia. To dla takich chwil podróżujemy! Zresztą, co tu pisać, zdjęcia przemówią same za siebie 😊








Sagrada Familia
Tej hiszpańskiej ślicznotki chyba nie muszę nikomu przedtawiać 😊 Symbol Barcelony i duma całej Katalonii. Kościół rzymskokatolicki, który uważany jest za główne osiągnięcie Antonio Gaudiego ( nie zdążył zakończyć tego projektu, ponieważ zginął pod kołami tramwaju). Ukończenie budowli przewidziano na 2026 rok – każdy z detali architektonicznych nie może być identyczny i jest osobno rzeźbiony – stąd tyle lat powstawania kościoła ( rozpoczęcie prac – 1882 rok). Moim zdaniem najpiękniejszym miejscem do zrobienia zdjęcia na tle bazyliki jest magiczny ogród, znajdujący się po drugiej stronie ulicy (naprzeciw głównego wejścia do Sagrada Familia).




Camp Nou
O gustach się nie dyskutuje, my bardzo staramy się szanować swoje upodobania 😀 Czasem nie jest łatwo, szczególnie podczas meczów piłki nożnej. To jak, Team Real czy Team Barca? 😀 Ja od dziecka #teambarca :D! To były moje drugie odwiedziny Camp Nou – musiałam przecież pokazać Narzeczonemu największy stadion Europy 😀 Trochę się zmieniło przez te 14 lat, ale duch pozostał ten sam. Polecam!





















Łuk Triumfalny
I pomyśleć, że miałam ominąć to miejsce bo … wydawało mi się niezbyt ciekawe! Tymczasem pod łukiem spędziliśmy dobrą godzinę spacerując i podziwiając tą niesamowitą, ogromną budowlę. Miejsce z pewnością warte odwiedzenia 😊




Playa de La Barceloneta
Ponad kilometrowa plaża leżąca 10 minut od centrum Barcelony. Morze, ludzie, bary, imprezy, muzyka. To miejsce tętni życiem 24h/ dobę. Punkt obowiązkowy każdej wizyty w Barcelonie 😊






Casa Batllo
Jeden z najbardziej rozpoznawalnych budynków w Barcelonie. Oryginalny, magiczny – co się dziwić, skoro w jego finalnym wyglądzie mieszał palce sam Gaudi? Mała podpowiedź – najlepsze zdjęcie na tle Batllo zrobicie stając po drugiej stronie ulicy 😊



Ulice Barcelony
Architektura i zieleń Barcelony to magia w czystej postaci 😊 Spacer (bez mapy!) polecamy rozpocząć na głownej ulicy – La Rambla, a potem zgubić się w otaczających ją uroczych uliczkach. Będąc na La Rambla koniecznie odwiedźcie market La Boqueria 😊 Tym razem był zamknięty (niedziela), ale do dzisiaj pamiętam obraz sprzed 14stu lat – niezliczone kilogramy owoców z różnych stron świata, warzyw, owoców morza, słodkości… Jeżeli nie po zakupy, to chociaż żeby zobaczyć – uwierzcie, warto! 😊

























Barcelona totalnie nas zauroczyła 😊 Wyjazd był magiczny i nie było dnia od naszego przyjazdu, abym go nie wspominała. To miasto nie zasługuje na reklamę, ono pod każdym względem broni się samo. Jesteśmy pewni, że zawitamy tam jeszcze nie raz 😊 Adios !

Dziękuję za relację, była bardzo przydatna w czasie planowania podróży do Barcelony 🙂